Najczęstsze pytanie, które zadajecie mi w mediach społecznościowych to to, czy Peru jest bezpiecznym krajem do podróżowania. Głównie dziewczyny zastanawiają się, czy mogą wybrać się tu same i jak powinny się zachowywać, żeby nic złego nie przytrafiło się im podczas takiej wyprawy.

Odpowiedź nie będzie prosta i jednoznaczna. Jeśli chodzi o mnie, to nigdy (na szczęście!) nie byłam w sytuacji, która byłaby niebezpieczna czy zagrażająca mojemu życiu. Ale to, że mi się nic nie stało, nie znaczy, że Peru jest krajem bezpiecznym. We wszystkich państwach Ameryki Południowej, również w Peru, trzeba bardzo uważać i mieć na uwadze to, że istnieje ryzyko niebezpieczeństwa. Na ogół miejsca bardzo turystyczne, takie jak centrum Cusco, Arequipy, Kanion Colca, Machu Picchu czy jezioro Titicaca są bezpieczne. Jednak, jeśli idziecie ulicami z dala od centrum Cusco czy Arequipy, jest późny wieczór, może to być nieco ryzykowne. Dlatego, jeżeli podróżujecie sami/same, to nie radzę wieczorami oddalać się od tych turystycznych miejsc (czyli po 21.00).

Pamiętajcie też o tym, że w prawie wszystkich stolicach Ameryki Południowej to właśnie centra miast (te historyczne) są najbardziej niebezpieczne i tam zazwyczaj turyści nie noclegują. Mowa tutaj o Limie, Quito czy Bogocie. Natomiast centra historyczne mniejszych miast (Arequipa, Cusco, Puno) są jak relatywnie bezpieczne.

Kiedy byłam po raz pierwszy w Limie i naprawdę nie wiedziałam, jak to wszystko wygląda, poszłam się przejść z aparatem porobić zdjęcia biedniejszej dzielnicy położonej 15 minut drogi od centrum. Po chwili spaceru zatrzymali mnie policjanci, tłumacząc, że te okolice są niebezpiecznie i informując, że będą szli za mną na wszelki wypadek. Zanim się to stało, paru miejscowych ludzi, których spotkałam na ulicy, powiedziało mi, żebym schowała aparat, a najlepiej w ogóle wracała do ścisłego centrum. Dlatego taka mała rada dla Was: zatrzymując się w Limie, nie wybierajcie na nocleg centrum historycznego. Najbezpieczniejsze dzielnice to San Isidro, Miraflores czy Barranco. Przy czym sama najbardziej polecam 2 ostatnie (jeśli lubicie potańczyć to bardziej Barranco ;)) Jeszcze, żeby Was nie przestraszyć, centrum historyczne Limy jak najbardziej możecie iść zwiedzać w ciągu dnia, po prostu lepiej unikać go wieczorem. Jeśli tam planujecie nocleg, po zmroku zostańcie w hotelu.

Ważna rzecz w Peru to również jazda taksówkami. Pamiętajcie o tym, żeby brać tylko sprawdzone z nich. Najlepiej nie łapać ich na ulicy, ale wcześniej zamówić przejazd w firmie taksówkarskiej. Muszę przyznać, że wiele razy brałam taksówkę „z ulicy”, ale zawsze pamiętałam, by była to prawdziwa taksówka, czyli żeby samochód był obklejony numerami przewoźnika. Nie powinno to być zwykłe, prywatne auto, gdzie za szybę ktoś włożył kartkę z napisem „TAXI”. To nielegalne, a wsiadanie do takiego samochodu może być niebezpieczne. Jeśli nie jesteście pewni swojej taksówki, najlepiej zróbcie przed wejściem do niej zdjęcie numeru rejestracyjnego. Warto wiedzieć, że w dużych miastach w Peru dobrze funkcjonuje UBER. Sama często z niego korzystam, zwłaszcza gdy jestem w Limie.

Następna istotna sprawa dotycząca bezpieczeństwa w Peru – zawsze uważajcie na swoje plecaki z dokumentami, paszportami, aparatami, portfelami. Musicie mieć je na oku bez przerwy. W autobusie nigdy nie oddawajcie ich do bagażnika czy do górnego schowka wewnątrz pojazdu. W autobusie nocnym (tu naprawdę nie przesadzam) śpijcie z nimi – połóżcie je sobie na brzuchu, przywiążcie do ręki i zarzucie na nie jakiś kocyk, żeby nie było ich widać. Po prostu trzeba je mieć przy sobie i nigdy, nigdzie nie zostawiać. Tak samo postępujcie w taksówkach.

Mój znajomy miał przykrą sytuację. Kiedy wkładał swój bagaż podręczny do bagażnika taksówki, kierowca odjechał zaraz po tym, jak tylko mój kolega zamknął klapę. Dlatego, jeśli już chowacie bagaże, poproście kierowcę, żeby pomógł Wam je włożyć, o ile sam tego nie zaproponuje.

Dla mnie Peru jest krajem bezpiecznym, bo tak się tutaj czułam, podróżując solo. Przez 10 dni samotnie jeździłam motocyklem i zapuszczałam się w miejsca, które nie były turystyczne (jechałam z Limy do Cusco, ale przez Ayacucho, często omijając główną drogę), a mimo to nigdy nie czułam żadnego zagrożenia. Wręcz przeciwnie, byłam bardzo pewna siebie i przeświadczona, że nic złego nie może mi się stać. Trzeba jednak zaznaczyć, że już wtedy bardzo dobrze znałam ten kraj, język hiszpański oraz tutejsze obyczaje. Być może właśnie stąd wynikała moja pewność. Ponieważ miałam tablice rejestracyjne z Kolumbii, które się wyróżniały, codziennie zatrzymywała mnie policja. Funkcjonariusze pytali, czy nie potrzebuję pomocy i oferowali eskortę. Działo się tak prawdopodobnie dlatego, że jestem kobietą. Policja peruwiańska jest bardzo skorumpowana, więc, kiedy w tym samym czasie mój mąż podróżował sam na motocyklu po innej części Peru, również był codziennie zatrzymywany, ale zamiast oferty pomocy był bardzo szczegółowo przeszukiwany, zwłaszcza pod kątem przewożenia narkotyków. O tym, jak peruwiańska policja jest skorumpowana, przekonali się również nasi znajomi podróżujący kamperem, których pewnego razu zatrzymał policjant. Pokazał im fałszywy dokument stanowiący rzekomy dowód, że przekroczyli prędkość, i kazał im zapłacić 800 soli (około 180 dolarów). Po negocjacjach udało się im tę kwotę obniżyć do 50 soli (13$). Następnego dnia ich przyjaciele mieli identyczną sytuację na tym samym odcinku drogi. Z tego powodu być może mniej stresujące są jednak podróże autobusami.

Spodobają Ci się również

Leave A Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *