To był bardzo szalony, szybki i spektakularny rok! Działo się tyle rzeczy, że nawet nie wiem od czego zacząć. Poza podróżami, które już dawno stały się większą częścią mojego życia, zmieniło się wiele rzeczy. Poniżej szybkie podsumowanie roku 2018!

Podróże

Początek roku był pełen podróży. Ale nie tych służbowych, tylko tych prywatnych, które uwielbiam najbardziej na świecie, zwłaszcza w towarzystwie mojego męża. Już w styczniu wyruszyliśmy do Ameryki Południowej na podbijanie nowych krajów oraz odkrywanie nowych miejsc w krajach, które znamy już bardzo dobrze. Cały miesiąć luty spędziliśmy w Boliwii, kraju który skradł nasze serca. Absolutnie nie ze względu na lokalną kuchnię, ale cudowne miejsce, takie jak Salar de Uyuni, Samaipata, Cochabamba czy Tupiza. Ja już byłam bardzo dużo razy w Boliwii, zwłaszcza podczas podróży służbowych. Salar de Uyuni czy La Paz znam już na pamięć, ale tym razem było inaczej! Byliśmy tam z Nicolasem, odwiedzaliśmy bardzo mało turystyczne miejsca. Po prostu, robiliśmy to, na co mieliśmy ochotę.

argentyna-iguazu

W marcu dotarliśmy do Argentyny. Tańczenie tanga na ulicy w Buenos Aires było zawsze moim marzeniem. I do tej pory jest, ponieważ nie udało nam się dotrzeć do stolicy. W Argentynie wypożyczliśmy samochód, mieliśmy dość tułania się tysiąców kilometrów autobusem. Chcieliśmy być po prostu wolni. Było to najlepsze wyjście. Pokonaliśmy 4000km naszym samochodem. Wyruszyliśmy z Salty, aż do wodospadów Iguazu, które zrobiły na nas piorunujące wrażenie. Pokochaliśmy bardzo pomocnych i miłych Argentyńczyków, którzy zawsze nas zatrzymywali na drodze, żeby nas tylko zapytać skąd jesteśmy i czy nam się podoba Argentyna. W tym kraju również przeżyliśmy niesamowite doświadczenie podróżne. Pływaliśmy kajakami z … kajmanami oraz kapibarami.

Praca

Kwiecień, maj, czerwiec, lipiec to miesiące bardzo pracowite. Miałam cały czas grupy na Peru oraz Boliwię. Z Nicolasem za bardzo się nie widzieliśmy, ponieważ on prowadził różne trekkingi, a ja byłam z polskimi grupami. Również w roku 2018 udało nam się potroić liczbę turystów podróżujących z Alpinką! Tyle grup, nowych współprac, nowo poznanych ludzi…nie spodziewaliśmy się tego. A to jest dopiero drugi rok istnienia naszego biura podróży. Co najważniesze, nowi klienci zazwyczaj byli z polecenia turystów, którzy już z nami gdzieś byli. To nas cieszy najbardziej!

Dodatkowo, promujemy teraz nowy kierunek w Alpince. W tym roku mieliśmy pierwszą grupę na … Ekwador! Kraj, w którym ja już wcześniej byłam, Nicolas jeszcze nie. Oboje jesteśmy zakochani w tym miejscu. Odkryliśmy nowe, bardo autentyczne miejsca i trekkingi, które teraz chcemy pokazać naszym przyszłym turystom.

Party, Party, Party…

Lipiec był miesiącem na którego bardzo czekaliśmy. Zostałam po raz drugi żoną! Dlaczego po raz drugi? W zeszłym roku mieliśmy z Nicolasem ślub cywilny we Francji. Ślub kościelny odbył się w Polsce, tego roku, w lipcu. Tutaj już dużej zmiany nie poczuliśmy. Byliśmy totalnie wyluzowani, bez żadnego stresu… Stres był, ale tylko na ślubie cywilnym we Francji. To wtedy były największe emocje. A teraz, w Polsce, cieszyliśmy się, że możemy zobaczyć naszych wszystkich znajomych, którzy przyjechali z całego świata, specjalnie dla nas! Przyjechało Peru, Gwatemala, Tajwan, Singapur, Dania, Belgia, Gujana Francuska, USA no i oczywiście Francja. Impreza trwała przez tydzień 😉

Ja do Polski wróciłam dopiero 14 lipca, a już 20 mieliśmy ślub. Ale wszystko było przygotowane, nie musieliśmy się o nic martwić, ponieważ ślub odbył się w posiadłości moich rodziców i cała rodzina pomagała w przygotowaniach jak ja jeszcze oprowadzałam grupę po Boliwii.

Razem z Nicolasem mieliśmy już dość podróży i ‚miesiąć miodowy’ postanowiliśmy spędzić w jego rodzinnych stronach we Francji, chodząć po górach i kąpiąc się w jeziorze Genewskim. Więcej szczegołów z naszego pobytu we Francji możecie zobaczyć tutaj.

Końcówka roku

Wrzesień, październik oraz listopad to miesiące dość wyczerpujące. Przez cały wrzesień miałam wieloosobową grupę na wyprawę Peru – Boliwię oraz Chile. Parę dni po tej grupie, miałam kolejnych turystów na Peru. A te wyprawy są bardzo męczące. Nie jest to wyprawa do Indonezji czy Tajlandii, gdzie jest fajna pogoda, plaża, ładne hotele etc… Te wszystkie wyprawy, które ja tutaj prowadzę mają dość trudne warunki. Przez 80% wyprawy jesteśmy na powyżej 3500 m n.p.m, w wielu miejscach śpimy na powyżej 4000m, gdzie nie ma ogrzewania czy ciepłej wody. W sumie to ja nie wiem, co ja tutaj robię, ponieważ jestem okropny zmarzluch! Mi nawet w Polsce, w zimie jest mega zimno. Odległości w tych krajach są ogromne i często trzeba to wszystko pokonywać nocnymi autobusami…Zrobienie 1200km 17 godzinnym autobusem to już dla mnie standard… Od września również nie mieliśmy własnego mieszkania z Nicolasem, ponieważ nie opłacało się nam. Przez 21 dni w ciągu miesiąca spaliśmy po hotelach z turystami, więc wynajęcie czegoś było w tym wypadku głupotą.

Czas zmian

Grudzień to myślenie nad zmianami. Ja wiem, że prowadzenie tylu grup w roku mnie trochę wykańcza. To również nie jest praca moich marzeń i nie chcę tego robić dłużej w takim wymiarze. Ja uwielbiam organizować, zarządzać, chodzić na spotkania. Poza tym, nudzi mnie prowadzenie grup cały czas w te same miejsca. Dlatego postanowiłam ograniczyć moje pilotowanie na przyszły rok. Osobiście będę brała grupy do nowych miejsc, które jeszcze mi się nie znudziły i które sami odkryliśmy z Nicolasem. W Ameryce Południowej już nie będziemy tak długo jak w poprzednich latach. W przyszłym roku chcemy być tam tylko 3 miesiące maximum. Co z Alpinka? Nasze biuro podróży – Alpinca, cały czas funkcjonuje, działa, sprzedaje wycieczki. Tylko nas już nie będzie na miejscu. Nasi peruwiańscy współpracownicy zajmują się wszystkim na miejscu. Mamy również polsko-francuskich przewodników, więc oddajemy pilotowanie w ich ręce. My będziemy zarządzać Alpinką zdalnie, z różnych części świata. Tak sobie wszystko zorganizowaliśmy, że nie musimy być na miejscu w Peru i nią zarządzać,

Grudzień to również powrót do Europy. Pierwsze była Francja i dużo trekkingów w góry, a na święta Polska.

Nowe projeky

Już od paru miesięcy pracujemy nad nowym projektem. Jeszcze Wam nie powiem co to za pomysł, ale pewnie na początku stycznia już wystartuje. Zdradzę Wam, że również wiąże się z podróżami, ale w totalnie nowe kierunki!

Jak również wiecie, wystartowałam w tym roku z youtubem oraz vlogami. W przyszłym roku chcę nad tym popracować o wiele więcej. Niestety w tym roku nie mieliśmy szczęścia co do elektroniki. W Ekwadorze popsuł nam się nowy komputer, a tylko na nim dajemy radę robić te vlogi. Komputer jeszcze jest w naprawie, więc vlogi z Ekwadoru zobaczycie pewnie dopiero pod koniec stycznia. A jeśli jeszcze nie widzieliście naszych video to możecie je oglądnąć tutaj.

Rozwój osobisty

Bardzo brakuje mi większego rozwoju u siebie. Przez ten rok działo się tyle rzeczy, że nie miałam nawet czasu zrobić czegoś nowego dla siebie. Mam wrażenie, że jestem w ciągłej stagnacji od roku i nie robię niczego nowego.  W przyszłym roku chciałabym to zmienić, robić coś zupełnie innego.

Nowe hobby, nowe wyzwania…

W wieku 18 lat zrobiłam prawo jazdy na motocykl. Powiem Wam, że oprócz skutera, nie jezdziłam za dużo na motocyklu. Dopiero pierwszy raz, od zdania prawa jazdy, jezdziłam chyba w Chinach. Wiadomo, jak jest Nicolas, to zazwyczaj on prowadzi, mimo że nie ma prawa jazdy lol. W tym roku było inaczej! Marzeniem moim było pojechanie motocyklem do … Machu Picchu. Udało się! Przejechałam (z Nicolasem z tyłu!) około 300km, zmieniając wysokości z 1000m n.p.m. do 4300m! Nie straszne mi teraz serpentyny, drogi z ogromną ekspozycją, czy nawet Nicolas z tyłu. Uwierzcie mi, o wiele gorzej prowadzi się motocykl (zwłaszcza kobiecie), która ma z tyłu chłopa z 80kg + plecak. Ale dałam radę i chcę więcej! W przyszłym roku już mamy parę wypraw motocyklowych w planach. Artykuł o tym jak dojechałam do Machu Picchu na motocyklu znajdziecie tutaj: tutaj.

machu-picchu-motorem

Co do nowych hobby… dzięki mojemu przyjacielowi (Piotr Grzegorzek), odkryliśmy (ja z Nicolasem) magię skiturów. Jesteśmy właśnie w trakcie zainwestowania w nowy sprzęt skiturowy i w pełni rozpoczęcia tego zimowego sportu, ponieważ nam się bardzo spodobał. Jeśli jeszcze nie próbowaliście, koniecznie spróbujcie!

—————————————-

Mam nadzieję, że przyszły rok przyniesie mi wiele niespodzianek i będzie jeszcze bardziej spektakularny. Jeszcze nie jestem przygotowana na rutynę, nie chcę się osiadać w jednym miejscu i mieć ‚normalne’ życie. Dalej mnie ciągnie w nieznane, dalej marzę o dalekich podróżach, robieniu ciekawych reportaży z najdalszych zakątków świata…

Życzę Wam i sobie spełnienia tych wszystkich marzeń! Dajcie czadu w 2019! No i koniecznie dajcie znać w komentarzach jak Wam minął ten rok!

Zapraszam na mojego instagrama skąd dowiecie się więcej informacji o mnie i moich podróżach.

Spodobają Ci się również

Leave A Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *